Michał Michalak: Dziękujemy kibicom za wsparcie

- Może na papierze Bośnia i Hercegowina miała lepszy zespół z zawodnikami NBA i Euroligi w składzie, ale wypracowane przez nas schematy, pozwoliły nam wygrywać - mówił po spotkaniu Michał Michalak, obrońca reprezentacji Polski, zawodnik czwartej drużyny zeszłorocznego EuroBasketu.

news Zdjęcia | Wojciech Figurski/400mm.pl

Piękny finał prekwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich Paryż 2024 w wykonaniu naszej reprezentacji. Zacięte spotkanie, trzymające w napięciach do samego końca i finalnie wygrana z Bośnią i Hercegowiną dająca naszej drużynie możliwość dalszej gry o imprezę czterolecia.

- To jest najważniejsze. Finałowy mecz z Bośnią i Hercegowiną był najcięższy dla nas. Do ostatnich sekund ważyły się losy spotkania. Było dużo dramaturgii i bardzo zacięte końcówka. Styl wygranej nie ma jednak większego znaczenia. Najważniejsze jest zwycięstwo i fakt, że przechodzimy dalej.

Wielkie emocje udzieliły się także publiczności, która szczelnie wypełniła PreZero Arenę Gliwice i w ostatnich minutach poniosła KoszKadrę do wygranej

- Fajnie się tutaj gra. Ta hala jest naprawdę przyjemna do grania. Dziękujemy kibicom za wsparcie, pomogli nam niewątpliwie w najtrudniejszych momentach.

Tych wymagających fragmentów spotkania było sporo. Zaczęliście od sześciopunktowej straty w pierwszej kwarcie, w której dużo było niecelnych rzutów pierwszej szansy, ale dzięki zbiórkom w ataku i możliwości ponawiania akcji, odrobiliście dystans dzielący Was od rywali. Czy Pana zdaniem to wspomniana walka na tablicach przesądziła o wygranej kadry?

- To był mecz, w którym obie drużyny grały na średniej skuteczności. My zgodnie z taktyką nakreśloną przez sztab mieliśmy ograniczyć poczynania Jusufa Nurkicia i Dzanana Musy - najlepszych i najbardziej doświadczonych zawodników reprezentacji Bośni i Hercegowiny. W związku z tym musieliśmy pomagać od graczy, którzy są słabszymi strzelcami. Dawaliśmy rzucać tym, którym chcieliśmy. Trafili kilka trójek, ale na tym poziomie koszykarskim każdy może umieścić w koszu otwarty rzut. Wynikało to z naszej taktyki, ponieważ były to rzuty trafiane na niższej skuteczności, a co z tym związane z większą szansą na skuteczną obronę. Podobnie jak w spotkaniu grupowym, ponownie to podziałało. Bośnia i Hercegowina spodziewała się tego, ale energia z naszej strony, opanowanie zbiórki pozwoliły wygrać nam mecz.

Dla dużej części kadrowiczów był to pierwszy tego typu turniej w karierze. Widać było, że potrzebują czasu, aby okrzepnąć i dostosować się do sytuacji. Finalnie bardzo pomogli jednak zespołowi. Andrzej Pluta był bohaterem meczu półfinałowego z Estonią, a Przemysław Żołnierewicz finałowej konfrontacji z Bośnią i Hercegowiną.

- Wiele wyjątkowych czynników miało miejsce w naszych wykonaniu na przestrzeni całych prekwalifikacji. Andrzej rozegrał świetny turniej, Przemek przed finałem miał wiele niefartownych rzutów, ale za jego zaangażowanie los oddał mu z nawiązką dobrą skuteczność w finale, gdzie rzucał ważne punkty i grał dobrze w obronie. Cieszymy się z tego, bo może na papierze Bośnia i Hercegowina miała lepszy zespół z zawodnikami NBA i Euroligi w składzie, ale wypracowane przez nas schematy, pozwoliły nam wygrywać. Może w drużynie Bośni i Hercegowinie jest więcej talentu, ale zgranie i wzajemne zrozumienie to my mieliśmy lepsze.

Kiedy Pan poczuł, że mecz nie wymknie się już Wam spod kontroli i uda się go wygrać?

- Dopiero na samym końcu, w momencie gdy wybrzmiała końcowa syrena. Wcześniej duża wojna na linii rzutów wolnych, rywale mieli też swoje szanse.

Jedynym minusem niedzielnego finału była kontuzja Aleksandra Balcerowskiego, który co prawda kilkadziesiąt minut po meczu zaczął poruszać się po hali, rozdając autografy i pozując do zdjęć, ale sprawiało mu to wyraźny dyskomfort z uwagi na ból w okolicach lędźwi.

- Wszyscy widzieliśmy co się stało i jak to groźnie wyglądało. To było mocne uderzenie w parkiet bez jakiejkolwiek kontroli. Bardzo nieprzyjemny moment dla każdego zawodnika. Trzymamy kciuki oby to było tylko mocne obicie, które skończy się na kilku dniach bólu.

udostępnij