Balcerowski: Przez moment nie wiedziałem, co się dzieje

Gdy 40 sekund przed końcem czwartej kwarty Aleksander Balcerowski przy próbie efektownego wsadu nad Jusufem Nurkiciem upadł na parkiet serca zabiły nam mocniej. Środkowy reprezentacji Polski długo nie podnosił się z boiska, które opuścił dopiero po kilku minutach w asyście fizjoterapeuty i trenera przygotowania motorycznego. Z powodu bólu nie brał też udziału w ceremonii zakończenia turnieju. Na całe szczęście kilkadziesiąt minut po meczu czuł się już znacznie lepiej.

news Zdjęcia | Wojciech Figurski/400mm.pl

Gdy 40 sekund przed końcem czwartej kwarty Aleksander Balcerowski przy próbie efektownego wsadu nad Jusufem Nurkiciem upadł na parkiet serca zabiły nam mocniej. Środkowy reprezentacji Polski długo nie podnosił się z boiska, które opuścił dopiero po kilku minutach w asyście fizjoterapeuty i trenera przygotowania motorycznego. Z powodu bólu nie brał też udziału w ceremonii zakończenia turnieju. Na całe szczęście kilkadziesiąt minut po meczu czuł się już znacznie lepiej.

- Wszyscy widzieliście co się stało, nie muszę tego specjalnie opisywać. Ból pleców i drobny atak paniki. Przez moment z powodu upadku nie wiedziałem co się dzieje. Już jest lepiej, powoli dochodzę do siebie - mówił trzy kwadranse po zakończeniu zawodów. - Ostatnie minuty meczu nie wiedziałem co się ze mną dzieje, miałem mentlik w głowie - dodał.

Przez kilka wcześniejszych minut cierpliwie pozował do zdjęć i rozdawał autografy. Robił tak zresztą po każdym wcześniejszym meczu kadry w PreZero Arena Gliwice

- Szkoda, że ten wsad nie wpadł, wtedy byłoby pozamiatane. Wolałbym żeby jeszcze bardziej bolały mnie plecy, a piłka wpadła do kosza - powiedział po meczu środkowy.

FIBA (Międzynarodowa Federacja Koszykówki) wybrała Aleksandra Balcerowskiego graczem meczu. W starciu z Bośnią i Hercegowiną rzucił 14 punktów, miał 7 zbiórek, 3 asysty, blok oraz przechwyt. W całym turnieju tylko raz nie przekroczył dwucyfrowej granicy zdobytych punktów. Średnio na mecz zdobywał 15 punktów, przy 6,8 zbiórkach oraz 1,6 asystach. W każdym spotkaniu decydował się na przynajmniej jeden rzut z dystansu, ale to w finale umieścił w koszu trzy z pięciu prób. Pomimo tego w pomeczowych rozmowach Aleksander Balcerowski więcej niż o sobie, wolał mówić o drużynie.

- Kluczem do wygranych jest cała drużyna, dobrze się rozumiemy. Dobrze funkcjonujemy razem. Każdy zna swoją rolę i stara się pomóc zespołowi. Liderzy: Sokół i Ponit dają z siebie wszystko. Ciągną młodzież i całą drużynę za sobą - wyliczał 22-letni zawodnik

Pierwsze, jeszcze grupowe starcie Polski z Bośnią i Hercegowiną zakończyło się pewną wygraną KoszKadry 85:76. Polacy trafili wówczas 14 trójek, remisując walkę pod tablicami. W finale nasza kadra zanotowała o dwie zbiórki więcej (48:46), ale zwłaszcza w pierwszej kwarcie dzięki temu elementowi gry nie pozwoliła rywalom na wypracowanie przewagi. Z 23 punktów aż 11 Biało-Czerwoni uzyskali bowiem po ponowieniach akcji, zbierając wówczas aż 7 piłek pod bronionym przez Bośnię i Hercegowinę koszem.

- Nie skakaliśmy wyżej niż rywale. Byli od nas wyżsi i mocniejsi fizycznie, ale wyszła z nas wola walki. Udawało się nam zbierać, zwłaszcza zawodnikom obwodowym. Każda taka zbiórka to jest dodatkowa szansa. Dobrze, że to się nam udawało. Potem także w ostatniej kwarcie – mówił Balcerowski. - To był ciężki mecz, w którym przez cały czas broniliśmy wysokich graczy rywali i walczyliśmy na zbiórce - podsumował.

Środkowy po spotkaniu chwalił również postawę m.in. Andrzeja Pluty i Przemysława Żołnierewicza, dla których był to pierwszy taki turniej w seniorskiej karierze. Andrzej Pluta tylko w spotkaniu z Węgrami nie mógł się odnaleźć. Od grupowego meczu z Bośnią i Hercegowiną regularnie jednak punktował.

Kwintesencją udanego turnieju było półfinałowe starcie z Estonią, w którym Andrzej Pluta trafił wszystkie sześć rzutów z gry oraz 2 z 3 prób za jeden punkt. W decydujących spotkaniach prekwalifikacji ponad 20 minut na parkiecie spędzał też Przemysław Żołnierewicz, który w finale ustanowił swój rekord reprezentacyjny pod względem liczby zdobytych punktów - 10. - Andrzej Pluta zagrał poważny turniej, może go to tylko podbudować. Żołnierz dawał masę rzeczy w obronie. Cieszę się, że nam pomogli. Pewnie oni też są zadowoleni z tego, że ten turniej im wyszedł, bo każdy w tej drużynie grał, bo chciał. Nie ma nikogo z przymusu. W reprezentacji gra się dlatego, że chce się reprezentować swój kraj i każdy taki występ, każdy punkcik dołożony do zwycięstwa może być powodem do dumy - podsumował Aleksander Balcerowski.

udostępnij